poniedziałek, 12 września 2016

Nie odpuszczaj sobie tak łatwo, jeśli wiesz, że może się udać.

Witajcie, długo zbierałam się na to aby opisać Wam swoją historie, wiele przemyśleń, wiele razy usuniętych słów... Dzisiaj usiadłam przy piwku i stwierdziłam że wydobęde się na odwagę i napiszę mniej więcej dla swojego świętego spokoju.
Zaczęło się to wszystko gdy byłam za granicą, słyszałam o Niej wiele, od dłuższego czasu.. Ona rowniez byla zza granicy, gdy kupilam sobie bilet do Polski dowiedziałam się że Ona wróciła na stałe zza granicy, zestresowałam się trochę że przyjdzie pora ją poznać, a strasznie mi sie podobała więc stres był niezmierny. Mijały miesiące aż w styczniu wróciłam, no i przyszła pora ją poznać, była typem imprezowiczki i podrywaczki... Odrzuciło mnie to. Po miesiacu zaczeła do mnie pisać? Ja zdziwiona że taka kobieta może na mnie w ogole zwrocić uwagę, zaczęłam jej odpisywać bez zdawania sobie sprawy z sytuacji,  mieszkałam w małym miasteczku, Ona w duzym miescie w okolicy, zaczelam sie z Nia spotykac, pierwsze pocalunki, pierwsze poznawanie ciała... Coś z mojej strony zaiskrzyło, z jej niestety niebardzo (typ podrywaczki-jak nie ta to inna) ale nie poddawalam sie, gdy jej sie znudziłam, walczyłam o to by poczuła to samo co ja, staralam sie z calych sil! Przepriwadzilam sie nawet do tego miasta, by byc blisko Niej...  Po czterech miesiacach staran z mojej strony miala mnie kompeletnie gdzies... posypalo sie, stwierdzilam ze spotkam sie z Nia i pogadamy. Doszlo do spotkania, złapałam ją za ręke i powiedzialam jej prosto w twarz- kochasz mnie, tylko Ty nie dopuszczasz tej myśli do siebie, ale gdy sie zorientujesz o tym, mnie juz przy Tobie nie będzie.. i odeszłam do domu. Po dwich dniach przyznala mi racje, powiedziala ze jest glupia i nie chce mnie stracic.. przez nastepne dwa miesiace nie starala sie za bardzo by byc przy mnie, a ja jak zwariowana oddawalam jej cale zycie i zdrowie. Po jakims czasie po prostu zaczelam sobie dawac spokoj, za duzo bolu, za duzo mysli, za duzo wszystkiego. Spotkalam sie z Nia i doszlysmy do wniosku ze jednak nie pasujemy do siebie, ze to koniec, potrzebowalam kobiety ktora by dawala mi tyle ile ja jej... Chcialam czuc sie kochana, a nie rajcowalo mnie czekanie po nocach w piatek by odebrała czy cokolwiek odpisala...:( poszlam na impreze typowo branzową, mnustwo lesbijek ktorych do mnie podbijało... Krempowało mnie to trochę (myslalam o Niej) ona rowniez na Niej była i zobaczyla ze zaczelam odwzajemniac do jednej z lasek jakies zaczepki... Oczywiscie nie obeszlo sie bez awantury ...-.-  po tej branzowce odmienila sie, jak nie Ona.. zaczela sie starac, zaczela mnie zabierac w rozne miejsca, spedzala ze mna weekendy a nie na imprezach, wreszcie zobaczylam jak mnie kocha! Dzis mija 7 miesiecy gdy z Nią jestem, kochamy się bardzo i nie wyobrazam sobie zycia bez Niej, te męczarnie nie poszły na marne, a jutro nawet jedziemy na obiad do jej rodziny bym poznała jej całą rodzine :) stres jest przeogromny, ale wazne ze bedzie przy mnie! Pozdrawiam wszystkie dziewczyny ktore nie odpuscily sobie mimo wielkiego bolu. Nie odpuszczaj sobie tak łatwo, jesli wiesz ze moze sie udac ;) pozdrawiam!


___________________________________________________

Wasze historie, przeżycia, coming-out'y, jakieś problemy możecie wysyłać nam na maila
albo 
formularzem kontaktowym na dole.